Lack of ideas and time.

Cześć wszystkim!
Od dłuższego czasu nie mogę wziąć się w garść za napisanie jakieś notki. Ciężkie jest to całe blogowanie, co nie oznacza, że z niego zrezygnuję, ale posty będą dodawane, co prawda nieregularnie, z dużymi przerwami, czasami mniejszymi, ale będą.Tak więc, nie pisałem nic ponad cztery miesiące. Nie chodzi tu o brak czasu, ale pomysłów, podziwiam bloggerów, którzy piszą systematycznie i wiedzą co piszą.
U mnie jakoś nic specjalnego, poza paroma rzeczami się nie wydarzyło.

Zacznę od tego, że wakacje lecą nieubłaganie szybko, pogoda była idealna, dzisiaj jest typowo jesienny dzień. Dobrze, że przez cały miesiąc wrzesień mam praktyki, to tak jakby miesiąc dłużej wakacji.

Z początkiem lipca, miałem kilka podejść do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy, w związku z tym, żeby zarobić na nie, chodziłem na jagody, aby później je sprzedać. W międzyczasie, miałem urodziny, osiemnastkę, było kameralne przyjęcie dla rodziny i najbliższych przyjaciół. Dostałem sporo prezentów, pamiątek, kartek, słodyczy. Ogólnie to bardzo fajnie spędziliśmy wszyscy czas. Ale więcej zabawy i zamieszania było na trzy dnie przed, podczas szykowania, wszyscy w domu zabiegani, siostra z przyjaciółkami pomagali w czym się da, żeby wszystko wyszło idealnie, a tu i tak coś się zbiło, tam przypaliło, jedź do sklepu, przynieś to i tamto.

Następnie czwartego sierpnia miała miejsce pielgrzymka do Lichenia, na którą wybrałem się wraz z mamą, siostrą, dziadkami i przyjaciółką. To miejsce ma w sobie to coś, ten kto był pewnie wie o co mi chodzi. Wnętrze kościoła jest nie do opisania, ten park, stawy, golgota, największe wrażenie zrobił na mnie rozciągający się krajobraz z tarasu widokowego wieży, znajdujący się na trzydziestym pierwszym piętrze, ale najpierw trzeba było pokonać schody, co prawda była winda, ale woleliśmy pójść o własnych siłach i nie iść na łatwiznę.

Trzy dni po pielgrzymce, przyszedł czas na pierwszy egzamin praktyczny. Jeszcze nigdy, przenigdy w życiu, nie doświadczyłem tak potwornego stresu jak wtedy. Myślałem, że w ogóle nie dojdę na plac. Gdy już mnie wyczytali, warto dodać, że mieli półtorej godziny spóźniania, wstałem i poszedłem jak na skazanie. Tam przywitał mnie bardzo miły pan, który wszystko mi wytłumaczył. Gdy pokazałem mu zadane przez niego światła i olej, usiadłem za kierownicę. Teraz tylko, żeby z placu wyjechać, pomyślałem. Jednak pokonałem go bez większego trudu, gorzej było z wyjechaniem z placu pod górkę, tam mi raz zgasnął, ale dałem radę.
No i po czterdziesto pięcio minutowej jeździe po Zielonej Górze, uzyskałem wynik POZYTYWNY, i to za pierwszym razem, sam nie wierzyłem, że dam radę, dalej ciężko mi w to uwierzyć, teraz tylko czekam na wydanie prawka.

To chyba tyle z tych takich ważniejszych wydarzeń. Oprócz tego spotykałem się z przyjaciółmi, jeździłem rowerami, na rolkach, oglądałem filmy, takie typowe wiejskie wakacje, bo co tu robić.













Na koniec moje dzieło, piękny łapacz snów.



A Wy je spędzacie, macie coś jeszcze w planach? Pozdrawiam, papa. :)

7 komentarzy:

  1. Kurczę największą uwagę to przykuwa właśnie ten łapacz, sam go zrobiłeś, fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, sam go zrobiłem, dziękii :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne ten płaszcz.
    http://alia-natalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się, każdemu zdarza się brak pomysłów, znam to bo miałam to samo przy pierwszym blogu :c powodzenia i wytrwałości w blogowaniu! ;)
    Oo to widzę nie nudziłeś się *o*
    Hm, czeka mnie jeszcze wizyta w Krakowie, już nie mogę się doczekać ;3

    zapraszam do mnie c; http://choose-poositive-thinking.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. super blog i cudny wpis !
    http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń